Parę dni temu pokazałam Wam coś prostego. Dziś za to będzie istne szaleństwo ;-). Już jakiś czas temu zafascynował mnie geometric beadwork, a zwłaszcza prace genialnej Kate McKinnon. Patrzyłam na nie i podziwiałam. Nieraz wzdychałam i znów podziwiałam. Któregoś dnia postanowiłam spróbować własnych sił w tej dziedzinie, ale podchodziłam do tego jak do jeża. Przecież to za wysokie progi jak na moje nogi!
Z pewnością sobie nie poradzę. Na początku trzeba było opanować ścieg mraw. Hmm ... podobny jest do zwykłego raw, ale wymaga uwagi, ciągłego skupienia i sporo czasu. Wiele godzin zajęło mi jego opanowanie. Potem przyszedł czas na wzloty i upadki , tzn. musiałam nauczyć się tak dodawać i odejmować koraliki by powstało coś na wzór korony, zygzaka, ewentualnie górskich szczytów. Tutaj pozostawiam Wam dowolność skojarzeń ;-). Miałam wiele takich wzlotów i upadków, z przewagą tych drugich, zanim
i tą sztukę w miarę opanowałam. Potem było już łatwiej, co wcale nie oznacza, że było już z górki. Wszystkie prac Kate McKinnon wykonane są z koralików Miyuki. Niestety, gdybym chciała zrobić taką bransoletkę z Miyuki, wydałabym na koraliki krocie,
a bransoletka stałaby się bezcenna. Postanowiłam ją zrobić z Toho. Od razu powiem, że moim zdaniem Toho też świetnie się do tego nadają. Jedyną trudność sprawiło mi dobranie odpowiedniej liczby koralików. Powiecie pewnie, że to żaden problem. W tym przypadku jest to ogromny problem. Dlaczego zapytacie. Dlatego, że na początku praca w niczym nie przypomina zygzaka. Jest to zwykły, równy sznureczek.W moim przypadku miał jakieś 35 cm długości. Dopiero z czasem zaczyna przypominać zygzak. I w miarę przybywania rzędów kurczy się, ale tylko do pewnego momentu. U mnie była to mniej więcej 1/3 wysokości bransoletki. Nie wiem czy tak się dzieje za każdym razem. Na razie to moja pierwsza tego typu praca. Choć wyssała ze mnie wszelkie pokłady mojej anielskiej cierpliwości, jestem z niej dumna. Nie wiem kiedy powstaną kolejne. Na razie muszę zregenerować wszelkie swoje zasoby. Jeśli macie ogromny zapas koralików, kilometry nici, mnóstwo czasu na zbyciu i nieograniczone pokłady cierpliwości, to spróbujcie własnych sił. Póki co, w sferze moich marzeń pozostaje jakaś fachowa literatura w tej dziedzinie i instrukcje tworzenia takich dzieł. Możecie jednak znaleźć
w sieci ( YouTube ) szczątkowe instrukcje, z których i ja korzystałam. Zajrzyjcie chociażby z ciekawości ;-)
Z pewnością sobie nie poradzę. Na początku trzeba było opanować ścieg mraw. Hmm ... podobny jest do zwykłego raw, ale wymaga uwagi, ciągłego skupienia i sporo czasu. Wiele godzin zajęło mi jego opanowanie. Potem przyszedł czas na wzloty i upadki , tzn. musiałam nauczyć się tak dodawać i odejmować koraliki by powstało coś na wzór korony, zygzaka, ewentualnie górskich szczytów. Tutaj pozostawiam Wam dowolność skojarzeń ;-). Miałam wiele takich wzlotów i upadków, z przewagą tych drugich, zanim
i tą sztukę w miarę opanowałam. Potem było już łatwiej, co wcale nie oznacza, że było już z górki. Wszystkie prac Kate McKinnon wykonane są z koralików Miyuki. Niestety, gdybym chciała zrobić taką bransoletkę z Miyuki, wydałabym na koraliki krocie,
a bransoletka stałaby się bezcenna. Postanowiłam ją zrobić z Toho. Od razu powiem, że moim zdaniem Toho też świetnie się do tego nadają. Jedyną trudność sprawiło mi dobranie odpowiedniej liczby koralików. Powiecie pewnie, że to żaden problem. W tym przypadku jest to ogromny problem. Dlaczego zapytacie. Dlatego, że na początku praca w niczym nie przypomina zygzaka. Jest to zwykły, równy sznureczek.W moim przypadku miał jakieś 35 cm długości. Dopiero z czasem zaczyna przypominać zygzak. I w miarę przybywania rzędów kurczy się, ale tylko do pewnego momentu. U mnie była to mniej więcej 1/3 wysokości bransoletki. Nie wiem czy tak się dzieje za każdym razem. Na razie to moja pierwsza tego typu praca. Choć wyssała ze mnie wszelkie pokłady mojej anielskiej cierpliwości, jestem z niej dumna. Nie wiem kiedy powstaną kolejne. Na razie muszę zregenerować wszelkie swoje zasoby. Jeśli macie ogromny zapas koralików, kilometry nici, mnóstwo czasu na zbyciu i nieograniczone pokłady cierpliwości, to spróbujcie własnych sił. Póki co, w sferze moich marzeń pozostaje jakaś fachowa literatura w tej dziedzinie i instrukcje tworzenia takich dzieł. Możecie jednak znaleźć
w sieci ( YouTube ) szczątkowe instrukcje, z których i ja korzystałam. Zajrzyjcie chociażby z ciekawości ;-)
Chciałam, aby moja bransoletka była cieniowana. Inspiracją kolorystyczną stała się karnawałowa maska wenecka, którą możecie zobaczyć w tle. Karnawał powinien być kolorowy i radosny. To przecież czas dobrej zabawy i szaleństwa, więc tym razem takie zestawienie kolorystyczne. Choć jak się tak teraz przyglądam, to stwierdzam, że ponownie użyłam tego samego zestawu kolorystycznego tylko w innych odcieniach :D. Na szczęście, zestaw jest tylko podobny. Następne będą już inne. Wracając do bransoletki.W rzeczywistości wygląda dokładnie tak samo jak na zdjęciu. Jest na tyle sztywna, by utrzymywać kształt.Z racji użytej ilości koralików nie jest najlżejsza, ale można by się spodziewać, że będzie sporo cięższa niż jest w rzeczywistości. Na ręce prezentuje naprawdę bardzo ładnie, choć na mój nadgarstek jest odrobinę za duża. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was dzisiaj ilością tekstu. Chciałam się podzielić z Wami moimi wrażeniami i doświadczeniami w pracy z geomertic beadwork'iem. Zrobiłam zdjęcia bransoletki chyba z każdej możliwej strony, by pokazać Wam jak to wszystko wygląda.
Materiały : koraliki Toho 11/o w 9 kolorach : trans rainbow med topaz, ceylon frosted peach cobler, inside color rainbow lt topaz gray lined, frosted gold lined black diamond, metallic iris brown, mettalic iris purple, gold lustered dark amethyst, insidecolor crystal fuschia lined, inside color crystal neon carnation lined. Średnica wewnętrzna ok.6 cm. Wysokość ok. 5,8 cm.
W dzisiejszym poście dostarczyłam Wam sporej dawki tekstu i zdjęć. Chyba nie poczułyście się znudzone ;-)? Wybaczcie mi to, że nie od razu publikuję i odpowiadam na wszystkie komentarze, jak to zwykle czynię. Dopadło mnie i zmogło jakieś wstrętne choróbsko, ale robię wszystko, by sobie jak najszybciej poszło.
W Rozkręconych Myślach wciąż trwa wyzwanie pod hasłem "Karnawał". Chyba zgłoszę tą bransoletkę na to wyzwanie. Jeśli macie jakąś pracę utrzymaną w tym klimacie, to podejmijcie się tego wyzwania. Macie czas do jutra. A kto wie może i Wam się poszczęści :)
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za to, że do mnie zaglądacie
i zostawiacie tyle miłych słów. Rosną mi od nich skrzydła i wraca mój optymizm :) Miłego dnia!