środa, 29 stycznia 2014

Entroido

Parę dni temu pokazałam Wam coś prostego. Dziś za to będzie istne szaleństwo ;-). Już jakiś czas temu zafascynował mnie geometric beadwork, a zwłaszcza prace genialnej Kate McKinnon. Patrzyłam na nie i podziwiałam. Nieraz wzdychałam i znów podziwiałam. Któregoś dnia postanowiłam spróbować własnych sił w tej dziedzinie, ale podchodziłam do tego jak do jeża. Przecież to za wysokie progi jak na moje nogi!
Z pewnością sobie nie poradzę. Na początku trzeba było opanować ścieg mraw. Hmm ... podobny jest do zwykłego raw, ale wymaga uwagi, ciągłego skupienia i sporo czasu. Wiele godzin zajęło mi jego opanowanie. Potem przyszedł czas na wzloty i upadki , tzn. musiałam nauczyć się tak dodawać i odejmować koraliki by powstało coś na wzór korony, zygzaka, ewentualnie górskich szczytów. Tutaj pozostawiam Wam dowolność skojarzeń ;-). Miałam wiele takich wzlotów i upadków, z przewagą tych drugich, zanim
i tą sztukę w miarę opanowałam. Potem było już łatwiej, co wcale nie oznacza, że było już z górki. Wszystkie prac Kate McKinnon wykonane są z koralików Miyuki. Niestety, gdybym chciała zrobić taką bransoletkę z Miyuki, wydałabym na koraliki krocie,
a bransoletka stałaby się bezcenna. Postanowiłam ją zrobić z Toho. Od razu powiem, że moim zdaniem Toho też świetnie się do tego nadają. Jedyną trudność sprawiło mi dobranie odpowiedniej liczby koralików. Powiecie pewnie, że to żaden problem. W tym przypadku jest to ogromny problem. Dlaczego zapytacie. Dlatego, że na początku praca w niczym nie przypomina zygzaka. Jest to zwykły, równy sznureczek.W moim przypadku miał jakieś 35 cm długości. Dopiero z czasem zaczyna przypominać zygzak. I w miarę przybywania rzędów kurczy się, ale tylko do pewnego momentu. U mnie była to mniej więcej 1/3 wysokości bransoletki. Nie wiem czy tak się dzieje za każdym razem. Na razie to moja pierwsza tego typu praca. Choć wyssała ze mnie wszelkie pokłady mojej anielskiej cierpliwości, jestem z niej dumna. Nie wiem kiedy powstaną kolejne. Na razie muszę zregenerować wszelkie swoje zasoby. Jeśli macie ogromny zapas koralików, kilometry nici, mnóstwo czasu na zbyciu i nieograniczone pokłady cierpliwości, to spróbujcie własnych sił. Póki co,  w sferze moich marzeń pozostaje jakaś fachowa literatura w tej dziedzinie i instrukcje tworzenia takich dzieł. Możecie jednak znaleźć
w sieci ( YouTube ) szczątkowe instrukcje, z których i ja korzystałam. Zajrzyjcie chociażby z ciekawości ;-)
Chciałam, aby moja bransoletka była cieniowana. Inspiracją kolorystyczną stała się karnawałowa maska wenecka, którą możecie zobaczyć w tle. Karnawał powinien być kolorowy i radosny. To przecież czas dobrej zabawy i szaleństwa, więc tym razem takie zestawienie kolorystyczne. Choć jak się tak teraz przyglądam, to stwierdzam, że ponownie użyłam tego samego zestawu kolorystycznego tylko w innych odcieniach :D. Na szczęście, zestaw jest tylko podobny. Następne będą już inne. Wracając do bransoletki.W rzeczywistości wygląda dokładnie tak samo jak na zdjęciu. Jest na tyle sztywna, by utrzymywać kształt.Z racji użytej ilości koralików nie jest najlżejsza, ale można by się spodziewać, że będzie sporo cięższa niż jest w rzeczywistości. Na ręce prezentuje naprawdę bardzo ładnie, choć na mój nadgarstek jest odrobinę za duża. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was dzisiaj ilością tekstu. Chciałam się podzielić z Wami moimi wrażeniami i doświadczeniami w pracy z geomertic beadwork'iem. Zrobiłam zdjęcia bransoletki chyba z każdej możliwej strony, by pokazać Wam jak to wszystko wygląda. 

Materiały : koraliki Toho 11/o w 9 kolorach : trans rainbow med topaz, ceylon frosted peach cobler, inside color rainbow lt topaz gray lined, frosted gold lined black diamond, metallic iris brown, mettalic iris purple, gold lustered dark amethyst, insidecolor crystal fuschia lined, inside color crystal neon carnation lined. Średnica wewnętrzna ok.6 cm. Wysokość ok. 5,8 cm.













W dzisiejszym poście dostarczyłam Wam sporej dawki tekstu i zdjęć. Chyba nie poczułyście się znudzone ;-)? Wybaczcie mi to, że nie od razu publikuję i odpowiadam na wszystkie komentarze, jak to zwykle czynię. Dopadło mnie i zmogło jakieś wstrętne choróbsko, ale robię wszystko, by sobie jak najszybciej poszło. 
Rozkręconych Myślach wciąż trwa wyzwanie pod hasłem "Karnawał". Chyba zgłoszę tą bransoletkę na to wyzwanie. Jeśli macie jakąś pracę utrzymaną w tym klimacie, to podejmijcie się tego wyzwania. Macie czas do jutra. A kto wie może i Wam się poszczęści :)

Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za to, że do mnie zaglądacie 
i zostawiacie tyle miłych słów. Rosną mi od nich skrzydła i wraca mój optymizm :) Miłego dnia!



poniedziałek, 27 stycznia 2014

Charmant

Zanim pokażę Wam co na dziś przygotowałam, chciałam podziękować Wam za wszystkie komentarze pod postem CANDY. Naprawdę sprawiacie mi nimi ogromną radość :-)). Tak sobie myślę, że tego typu zabawy powinno się organizować częściej. To naprawdę bardzo cenne źródło wszelkiej informacji. Zarówno pozytywnych ocen jak 
i konstruktywnej krytyki. Wszystko to jest dla mnie bardzo cenne i przede wszystkim pozwala mi dowiedzieć się jakie macie oczekiwania wobec mnie i mojego bloga. Chcąc spełnić Waszą prośbę, zdradzę małą tajemnicę, że pracuję nad bardzo prostym tutorialem. Ale na razie ciiiiiiii ;-)

Długo się zastanawiałam czy w ogóle pokazywać Wam kolczyki, które zrobiłam. Właściwie to najzwyklejsze zwyklaczki od których roi się w sieci. Żadna nowość. Powstały na specjalne zamówienie i miały pasować do tego wisiorka. Miały też być małe, lekkie, nie za długie ani nie za krótkie. Obszyłam zatem 10 mm rivoli Swarowskiego 
w identycznym kolorze, który pojawił się w wisiorku, chyba w najprostszy sposób w jaki się da. Użyłam tych samych koralików co przy wisiorku, a kolczyki zawiesiłam na prostych sztyftach. Kolczyki bardzo się spodobały właścicielce, więc to jest dla mnie najważniejsze. Mogę powiedzieć, że i ja jestem z nich zadowolona. Mnie też się podobają. W przeciwieństwie do zdjęć, które tym razem w ogóle, ale to w ogóle mi się nie podobają. Niestety telefon niezbyt poradził sobie z pokazaniem blasku rivoli. A może to ja tym razem nawaliłam? W końcu każdy może mieć ten gorszy dzień ;-). Nie pozostaje mi nic innego, jak pokazać takie zdjęcia, jakie mam. 



Materiały: 10mm rivoli Swarovskiego w kolorze rosaline, koraliki Toho treasure 

w kolorze metallic iris brown, Toho 15/o w kolorze gold lustered transparent pink, Toho 11/o w kolorze trans rainbow rosaline. Metalowe pozłacane sztyfty. 









Pozdrawiam Was cieplutko . Dziękuję za wszystkie pozostawione komentarze. To ogromna siła sprawcza do dalszego, kreatywnego działania :-). Witam też nowych obserwatorów. Mam nadzieję, że zostaniecie tutaj na dłużej.
Przypominam również o trwającym Candy. Nie namawiam jednak usilnie, bo wiadomo, że im więcej chętnych, tym mniejsza szansa na zgarnięcie cukierka ;-)

poniedziałek, 20 stycznia 2014

CANDY


Dzisiaj kolejny post, w którym będę Was kusić odrobiną słodyczy. Mam jednak nadzieję, że i tym razem z chęcią sięgniecie po nią sięgniecie i nie odmówicie sobie przyjemności z tej degustacji. Mam dla Was "cukierasa". Postanowiłam sprawić przyjemność wszystkim czytelniczkom mojego bloga i podziękować za przemiłe komentarze, jakie zostawiacie pod każdym postem. Za to, że do mnie zaglądacie. Za to, że jesteście ze mną. Za to, że wielokrotnie mogłam na Was liczyć.Po prostu za to, że jesteście wspaniałe! A zatem Ogłaszam CANDY ! W końcu karnawał to czas na dobrą zabawę i odrobinę szaleństwa. A więc bawmy się !
Zabawa trwa od momentu ogłoszenia do dnia 13 lutego. 14 luty to dzień św. Walentego, a więc tzw. Walentynki. Tego dnia wyłonię osobę, do której trafi nagroda. Niech wylosowana osoba cieszy się w ten dzień podwójnie.
Nagrodę wysyłam tylko na terenie Polski. Przepraszam moje drogie zagraniczne koleżanki i czytelniczki mojego bloga. Następnym razem zorganizuję międzynarodową zabawę. Wtedy i Wy będziecie miały możliwość wzięcia w niej udziału.

Nie spodziewałam się, że bransoletka Favum tak bardzo się Wam spodoba i zyska tak wiele pozytywnych opinii. Cieszy mnie to bardzo, dlatego też postanowiłam przeznaczyć właśnie tą bransoletkę jako trofeum w tej zabawie.




Aby zgarnąć nagrodę :

1.  Zgłoś swój udział pozostawiając komentarz pod tym postem, ale by nie było tak łatwo odpowiedz na 2 pytania:
·            "Co Ci się podoba  w moich pracach a co nie?"
"            " Czy jest jeszcze coś, oprócz biżuterii, co chciałabyś abym zamieszczała na blogu?"
2.   Udostępnij na pasku bocznym Twojego bloga  podlinkowany  baner.
3.  Zapisz się do Obserwatorów mojego bloga, jeśli jeszcze nie obserwujesz Miracolo.
4.  Osoby nie posiadające swojego miejsca w sieci również mogą wziąć udział 
w losowaniu. W pozostawionym komentarzu proszę Was o podanie adresu mailowego 
i ewentualnego imienia lub pseudonimu.

Zarówno ci którzy posiadają bloga jak ci, którzy bloga nie mają, mogą dołączyć do zabawy również na Facebooku.Zwiększacie wówczas swoją szansę na wygraną ;-)

1.  Polub fanpage Miracolo.
2.  Polub zdjęcie konkursowe na Facebooku.
3.  Udostępnij publicznie to zdjęcie i poinformuj o udostępnieniu poprzez zostawienie komentarza pod zdjęciem.
4. Odpowiedz na zadane pytania.


Nie mam jeszcze doświadczenia w organizowaniu blogowych zabaw. Mam nadzieję, że zasady nie są szczególnie wymyślne czy trudne i że sobie poradzicie.

I na koniec jeszcze odrobina prywaty. Pierwszy raz w życiu brałam udział w wyzwaniu organizowanym przez Rozkręcone myśli. W tym miejscu muszę podziękować Asi, bo gdyby nie Ty Asiu, nic bym o tym wyzwaniu nie wiedziała. Na wyzwanie pod hasłem "Oszroniona" zgłosiłam naszyjnik Innocence. Właściwie na ostatnią chwilę i ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, bo jeszcze nigdy niczego nie wygrałam, tym razem los się do mnie uśmiechnął, a mój naszyjnik został zwycięzcą. Mam wrażenie, że z radości urosły mi skrzydła :-). To się nazywa odpowiednia motywacja do dalszej pracy twórczej. Dziękuję z całego serca wszystkim, którzy oddali swój głos na mój naszyjnik :-)).




Jak widzicie powodów do świętowania jest kilka, więc zapraszam do zabawy! Cukierek czeka ! :)





środa, 15 stycznia 2014

Favum


Uprzedzam, że dzisiejszy post będzie bardzo słodki. Więc jeśli jesteście na poświątecznej diecie, to go nie czytajcie. Albo właśnie czytajcie, ćwicząc swoją silną wolę ;-). Kto nie lubi miodu albo czekolady ręka do góry. Przyznaję się. Jestem łasuchem i uwielbiam zwłaszcza czekoladę, ale i pysznym miodem nie pogardzę. Zwłaszcza jeśli dodać do nich jogurt naturalny, płatki kukurydziane, maliny, jagody i pokrojone w kosteczkę kiwi. Pycha! Na szczęście taki deser nie jest bombą kaloryczną, więc spokojnie możecie go zjeść i nie obawiać się, że przybędzie Wam tu i ówdzie. Zanim nałożycie deser do ślicznego pucharku, nie zapomnijcie o ubiciu jogurtu  na puszek i poukładaniu wszystkiego warstwami. Wygląda to bardzo efektownie. A jak smakuje mmmm...! No dobrze, a teraz przechodzimy do rzeczy. 
Jakiś czas temu otrzymałam od Preciosa Ornela , której serdecznie dziękujękoraliki rurki w kolorze miodu i czekolady. Długo się zastanawiałam w jaki sposób wykorzystać te koraliki. Mogłam oczywiście zrobić z nich sznur turecki, ale to byłoby pójście na łatwiznę. I tak sobie myślałam i myślałam a w międzyczasie powstawały nowe projekty. Aż któregoś dnia stwierdziłam, że nie ma co kombinować, tylko wykorzystać już gotową inspirację. A mianowicie "miód". Pszczółki wiele trudu wkładają nie tylko w  jego wytworzenie, ale i w zbudowanie plastra, w którym ten miód magazynują i z którego my ludzie, im tą szlachetną ciecz podbieramy. Matka Natura potrafi tworzyć najdoskonalsze kształty, więc warto ją podpatrywać. Moja bransoletka przypomina plaster miodu. Nie tylko ze względu na kolor, ale i na kształt modułów, które ją tworzą. Miodowe rurki połączyłam z czarnymi biconami i koralikami Toho w kolorze starego złota. Takie złoto-czarne zestawienie jest bardzo klasyczne, eleganckie i pasujące na wiele okazji.


Kiedyś w moim "Poradniku o fotografowaniu" napisałam, że dobre zdjęcie można zrobić właściwie wszystkim. Nawet komórką. No to teraz mam za swoje  i skoro słowo się rzekło, trzeba stanąć na wysokości zadania i samej sobie udowodnić, że można. Obiektywu wiąż nie mam, więc póki co, jestem skazana na robienie zdjęć "czymkolwiek". Dzisiaj pierwsze efekty pracy właśnie z "czymkolwiek", a konkretnie z komórką ;-)


Materiały: Koraliki rurki Preciosa, 4mm bicone w kolorze czarnym, 4mm fire polish w kolorze luster opaque beige, toho 11/o w kolorze gold lustered montana blue. Bransoletka zapinana jest na metalowy, pozłacany karabińczyk. Długość bransoletki ok. 20cm. Szerokość ok. 2,5 cm.









 


A tak wyglądała paczuszka, którą otrzymałam od Preciosy




I Wy możecie otrzymać od Preciosa Ornela koraliki. Wystarczy mieć bloga i wypełnić formularz zgłoszeniowy Beads For Blogpost -->  KLIK  Jeśli macie bloga lub inne miejsce gdzie publikujecie swoje prace możecie skorzystać z tej akcji. Naprawdę warto, bo można otrzymać, jeśli komuś dopisze szczęście, aż kilogramową paczuszkę z koralikami. POWODZENIA!


I jeszcze news z ostatniej chwili. Dzisiaj po raz pierwszy tej zimy spadł u mnie śnieg i zrobiło się biało :-) .Pozdrawiam Was zatem cieplutko . Dziękuję za to, że coraz liczniej do mnie zaglądacie i zostawiacie tak miłe komentarze. Witam też nowych obserwatorów. Wszystkim zaś życzę wspaniałego dnia ! :-)

niedziela, 12 stycznia 2014

Glaucidium

Pamiętacie mój naszyjnik z sową ? Mam dla Was dobrą wiadomość. Moja sowa doczekała się potomstwa. Tak, tak. W prawdzie jeszcze nie ma kalendarzowej wiosny, choć za oknem bardziej wiosna w pełnej krasie niż zima, a okres godowy dopiero się zbliża, ale moja sowa już została mamą. A to chyba wszystko za namową właścicielki naszyjnika, która robiła wszystko, by naszyjnik nie czuł się samotny. Mam tylko mały problem z określeniem liczby potomstwa. Teoretycznie można powiedzieć, że kolczyki to para, a jak para to bliźnięta. Ale jak się dobrze przypatrzeć, to na każdym kolczyku znajdują się dwie metalowe sówki. Dwa kolczyki z dwiema sówkami każdy to już cztery. Hmmm.... sama nie wiem. A może to po prostu cudowne rozmnożenie? ;-). Tak czy inaczej liczba wszystkich sówek jest na tyle wystarczająca, by ich właścicielka czuła się 
w pełni zadowolona. 
Może Wam uda się rozwiązać tą matematyczną zagadkę, bo ja wstyd się przyznać, ale 
z matmą zawsze byłam na bakier. A póki co idę się nacieszyć wiosenną pogodą i złapać parę promyków słońca ;-)



Materiały : 12mm kulki oplecione miksem koralików Preciosa, 14mm zawieszki 

z motywem sów, bigle oraz elementy wykończeniowe w kolorze antycznego złota. 










Zawsze dostaję od Was masę pochwał nie tylko biżuterii, ale i zdjęć. Bardzo mnie to cieszy, że się Wam one podobają. Niestety nie wiem czy uda mi się w kolejnym poście załączyć jakieś ładne zdjęcia, bo mój obiektyw odmówił stanowczo współpracy :-( . Drugi obiektyw, który posiadam nie nadaje się do tego typu zdjęć. Zostanie mi chyba robienie zdjęć telefonem albo przeproszenie się z moim dawno nieużywanym kompakcikiem, bo na zakup nowego obiektywu na razie pozwolić sobie nie mogę. Póki co obiektyw trafił do serwisu i mam nadzieję, że uda się go przywrócić do życia.



 Korzystajcie z tego, że za oknem świeci słońce i wybierzcie się na niedzielny spacer. Pozdrawiam Was ciepło i słonecznie . Dziękuję też za wszelkie pozostawione komentarze oraz witam nowych "podglądaczy". Miłej niedzieli! :-)

sobota, 4 stycznia 2014

Hypnotizing

Podobno  jaki pierwszy dzień nowego roku, taki cały rok. Przekładając to powiedzenie na blogosferę, jaki pierwszy post w nowym roku..... No to trzeba zacząć od czegoś wyjątkowego ;-). Moja córcia jak zobaczyła ten wisiorek, powiedziała "hypnotazing!".
I chyba faktycznie coś w tym jest, bo muszę się Wam pochwalić, że jeszcze zanim ten wisiorek został skończony, już znalazł właścicielkę. Nie ma niczego przyjemniejszego dla kogoś, kto coś tworzy, jeśli wie, że to co zrobił tak bardzo się komuś podoba, że koniecznie musi to mieć. Skoro ta właśnie praca, ma w sobie taką moc sprawczą, to właśnie nią rozpoczynam ten rok, aby przyciągnąć wszelkie dobre moce.
Jeszcze do niedawna nie byłam miłośniczką kryształków Swarovskiego. Ale podobno tylko krowa zdania nie zmienia ;-). Może jest tak, że jak się je weźmie do ręki 
i własnoręcznie oprawi, nabierają jakiejś szczególnej mocy i potrafią oczarować. No, ja wpadłam na maksa. Jestem nimi oczarowana. Stwarzają naprawdę wiele możliwości na ich wykorzystanie. Trudno nie oprawić rivoli nie na bogato. Nie jest to łatwe zadanie, ale nie niemożliwe. W tym wisiorku starałam się zachować umiar we wszystkim. Wymyśliłam taką oto formę. Bardzo lubię intensywne odcienie fuksji , ale również pudrowe róże. Dlatego centralnym punktem, tym razem, jest właśnie rivoli w kolorze rosaline. Do tego dołączyłam łezki - kropelki w identycznym kolorze pokryte delikatną złotą powłoczką. Całość prezentuje się tak :


Materiały : 14mm rivoli Swarovskiego w kolorze rosaline, koraliki Toho treasure 

w kolorze metallic iris brown, Toho 15/o w kolorze gold lustered transparent pink, Toho 11/o w kolorze trans rainbow rosaline, 9x6 mm teardrops (łezki) w kolorze transparent topaz-pink. Sznurek woskowany do zawiszenia. Metalowe pozłacane elementy wykończeniowe. Wisiorek wielkości ok.7x2 cm.












Z nowym rokiem czas na pewne zmniany. Nieśmiało stawiam swoje pierwsze kroki na facebooku. Tak, w końcu dorosłam do tej decyzji, aby mieć własnego fanpaga'e, bo podobno jak ktoś nie ma facebooka, to nie istnieje. Trzeba zatem nadążać za duchem postępu ;-).Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcecie polubić moją stronkę i oczywiście przy okazji i mnie. Jak to się mówi "zalajkujcie" ;-)  KLIK 



 Pozdrawiam Was cieplutko i bardzo dziękuję za to, że do mnie zaglądacie. Wasze komentarze to miód dla mego serca i motywacja do dalszej pracy.  Miłego weekendu ! :-)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...