Labradoryty, to kamienie, które uwielbiam i którymi chyba nigdy się nie znudzę. Mam ich tyle, że wystarczy na kolejne ćwierć wieku ;-). Tak, że bądźcie przygotowane na to, że od czasu do czasu pojawi się tutaj jakaś praca z tym pięknym minerałem właśnie.
Któregoś dnia przeglądając swoje zasoby wszelkich kamieni jubilerskich, mój wzrok przyciągnął dość niepozorny labradoryt. W głowie od razu zrodził się pomysł na jego oprawę. Wyjęłam więc kamyczek z pudełka, wybrałam koraliki, ciemnozieloną taśmę z cyrkoniami i metalową bazę do bransoletki. Obszyłam kamień koralikami, przyłożyłam zieloną taśmę cyrkoniową i ... stwierdziłam, że to nie jest to. Nie pasowała mi do ognia labradorytu. Zamieniłam ją na różową o bardzo delikatnym odcieniu pomarańczu. Tym razem ogień kamienia idealnie zgrał się z odcieniem cyrkonii. Dalej obszywanie koralikami poszło szybko i sprawnie. Zresztą, co miało pójść nie tak, skoro oprawa jest prosta? Taka też z założenia miała być. Skromnie obszyty element już miałam przykleić do bazy na bransoletkę, gdy nagle odezwała się we mnie jakaś przekora i cały mój misterny plan wziął w łeb. W mej głowie cicho szepcząc, wewnętrzny głos prosił: „Nie przyklejaj do bazy. Dorób pikotki i zrób wisiorek. Będzie ładniej!". No masz! Patrzę się na ten mój obszyty kamień i myślę co z tym fantem zrobić. Ostatecznie decyduję się posłuchać rozumu. Ufam zarówno swemu sercu, jak i rozumowi, więc robię wisiorek. Dokładam krawatkę w ślicznym ciepłym odcieniu złota i jedwabne sari, na którym wieszam wisiorek. A baza do bransoletki, dostanie zupełnie inny kamyczek :-).
Materiały: 30x14 mm kaboszon labradorytu, koraliki, 2,5 mm taśma z różowymi cyrkoniami, Miyuki delica w kolorze inside dyed rose pink DB 0070, Toho treasure oraz Toho 15/o w kolorze silver lined lt topaz, Toho 11/o w kolorze matte color dark olive, semi glazed raibow lemongrass oraz gold lined rainbow peridot, metalowa krawatka w kolorze złotym, jedwab sari w kolorze nude. Tył podszyty jasnozielonym super suede. Wielkość wisiorka wraz z krawatkę to ok. 6,5 x 3,5cm.
Miała być bransoletka, a jest wisiorek. Ot, tak czasem właśnie bywa, że pierwotny zamysł nagle ulega zmianie i rodzi się zupełnie coś innego. A Wam często się zdarza zmieniać koncepcję w trakcie pracy?
Dziękuję Wam bardzo za wszystkie komentarze zostawione pod poprzednimi postami, zwłaszcza pod postem z kolczykami Leiothrix II. Cieszę się ogromnie, że tak wielu z Was te kolczyki przypadły do gustu.
Majowa aura niestety wciąż płata nam psikusa, dlatego na nadchodzący tydzień życzę Wam, moje drogie, po prostu sporej dawki optymizmu! :-)
Jak dla mnie, to publikuj tyle projektów z labradorytami ile tylko chcesz :D Nie ważny ogień - złoty, zielony, niebieski czy jeszcze inny. Każdy z tych kamieni jest piękny i kryje w sobie potencjał na wisiorek, bransoletkę i wiele więcej :)
OdpowiedzUsuńJak Ty to robisz, że zawsze wszystko tak doskonale ze sobą współgra? :) przepiękny okaz cudownie oprawiony! Podzielam Twoją miłość do labradorytow i nie miałabym nic przeciwko, gdybyś oprawiala tylko je :) sama przestałam już tylko podziwiać i kupiłam kilka sztuk ;)
OdpowiedzUsuńPIĘKNY!!!!!
OdpowiedzUsuńŚliczny labek (wcale nie taki niepozorny), ale jestem pod wrażeniem tego, jak cała oprawa pięknie się z nim zgrała: koraliki, taśma, krawatka i nawet sari - słowem: wszystko :)
OdpowiedzUsuńJak to mówią: 'prostota się zawsze obroni', chociaż w przypadku tego wisiorka prostota to chyba niezbyt trafne określenie. Cyrkonie i pikotki to już dość wyrafinowane ozdoby. Piękny.
OdpowiedzUsuńŚliczny wisiorek pięknie dograne kolorki i sari jako baza naszyjnika bardzo mi sie podoba :) Chyba lepiej że wisiorek a nie bransoletka :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWygląda niesamowicie, kolorystyka w punkt! :D
OdpowiedzUsuńŚliczny wisior, a kamień oprawiony idealnie :)
OdpowiedzUsuńPiękne.Podziwiam Twoją precyzję :)
OdpowiedzUsuńPiękny kamień, który jak zwykle ubrałaś bardzo "twarzowo" Wyciagaj te labki ze szkatuły jak najczęściej!
OdpowiedzUsuńJako wisior wygląda znakomicie, dobrze, że tak skończył;) a ogień labradorytu jest wyraźnie widoczny :)
OdpowiedzUsuńO dziwo, nie zmieniam aż tak często koncepcji ;) Znaczy, jeśli ma być wisior, to robię wisior, ale co na nim będzie to inna kwestia. Tu potrafię zmieniać zdanie setki razy ;)
OdpowiedzUsuńWisior wyszedł prześliczny, szalenie podoba mi się to, jak wszystko w nim idealnie współgra :) No i to połączenie kolorów!
Cudowne kolory w kamieniu zaklęte. Wisior cud-miód!
OdpowiedzUsuńPiękny jest☺
OdpowiedzUsuń