Lubicie cukierki? Mój agat malinowy wygląda jak smakowita landrynka i patrząc na niego trudno się oprzeć pokusie jego skosztowania. Wszyscy jednak dobrze wiemy, że słodycze, bynajmniej ich nadmiar, szkodzą nie tylko zębom, ale i zdrowiu. Mając więc na uwadze dobro swojego uzębienia, nie zaryzykowałabym schrupania tego agatu ;-). Za to biorąc wisior do ręki, mogę go bezkarnie chrupać oczyma, ile tylko dusza zapragnie. Zęby ostaną się w całości, a i zbędnych kilogramów nie przybędzie ;-).
Żarty, żartami, a tu czas przejść do konkretów.
Agat to jeden z najstarszych znanych człowiekowi
minerałów. Cenili go starożytni Sumerowie i Egipcjanie, przez których był
wykorzystywany do wyrobu amuletów, naczyń obrzędowych oraz biżuterii. Jego nazwa pochodzi od rzeki Achates
(dzisiejsza nazwa Dirillo) na południu Sycylii we Włoszech, skąd pochodzą
pierwsze odkryte kamienie. Potrafi zachwycać niezliczoną ilości odcieni. Już od czasów starożytności wiele jego odmian sztucznie się barwi.
Taki też jest i mój agat. Został zabarwiony na śliczny malinowy kolor, jednocześnie zachowując swoją "przejrzystość". Uwielbiam takie kamienie. Skrywające w sobie jakąś tajemnicę, coś niedopowiedzianego, a jednocześnie zachwycającego. Nie chciałam pozbawiać tych cech mojego minerału, dlatego, po raz kolejny, postanowiłam nie podklejać go, tylko obszyć samymi koralikami. Tył kamienia pozostawiłam nie przykryty, właśnie po to, aby pokazać jego transparentność. Oprawa jest też dość nietypowa. Koraliki wyglądają jak rozczochrana, choć w pełni przemyślana fryzura. Bynajmniej ja mam takie skojarzenie. Choć pewnie większości z was, takie obszycie będzie się kojarzyło z chaszczami i krzaczorami. Ja wolę mówić, że mój wisior jest nieuczesany :P. Albo, że jest to artystyczny nieład. Jak widzicie na zdjęciach, nie mogłam się oprzeć mięciutkiemu chwostowi, który doczepiłam do wisiora. Ponieważ wisior nie należy do najmniejszych, powiesiłam go na długim sznurze, sięgającym prawie do pasa, Według mnie właśnie przy takiej długości sznura, ten wisior najlepiej się prezentuje. Jeśli dotrwacie do końca postu, zobaczycie, że wisior skrywa w sobie jeszcze jedną, małą tajemnicę ;-)
Materiały: 3x1,8 cm kaboszon agatu malinowego, 4mm kulki agatu brazylijskiego, 3mm koraliki fire polish w kolorze jet AB, Toho treasure w kolorze metallic nebula oraz galvanized orchid, Toho 15/o w kolorze metallic nebula, permanent finish galvanized aluminium oraz permanent finish galvanized pink lilac, 70x10mm wiskozowy chwost w kolorze fuksji, metalowe elementy wykończeniowe, 2mm sznurek lakierowany. Długość wisiora bez sznura ok.12,5 cm. Wraz ze sznurem długość tzw. "pępkowa".
Uwielbiam chwosty, zwłaszcza te mięciutkie i pięknie się układające, ale gdyby mi się znudziły, albo zapragnęłabym drobnej zmiany w wisiorze, mogę odpiąć chwosta. Pozwala na to doczepiony karabińczyk, który sprytnie chowa się za koralikami. Pozbawiony "wisielca" wisior staje się nieco skromniejszy, choć nadal zachowuje swój czar i urok osobisty.
Kończąc dzisiejszy post, zdradzę wam jeszcze tajemnicę, że agat obdarzony przez swego właściciela prawdziwą miłością przyciągnie do niego bogactwo i sprowadzi szczęście :-).Zamiast czterolistnej koniczyny na szczęście, można mieć swój szczęśliwy agat. A najlepiej mieć jedno i drugie, bo szczęścia nigdy nie za wiele :)
Dziękuję wam przeogromnie za wszystkie pozostawione komentarze pod poprzednim postem. Przepraszam, że na nie nie odpowiedziałam. Mam też zaległości w oglądaniu waszych blogów. Niestety, ostatnio mój dostawca internetu zawodzi na całej linii. Mam nadzieję, że problem wkrótce zostanie rozwiązany.
Ściskam was mocno! Do miłego! :-)
Landrynka jest cudowna. :D Mi wykończenie przypomina pewne morskie zwierzątko, chociaż nie pamiętam jak się nazywało, ale rozczochrane identycznie. :D Pomysł z odpinanym chwostem świetny - dwa wisiory w jednym. :)
OdpowiedzUsuńA wiesz Zuza, że i mi się wisior skojarzył z morskim, rogatym ślimakiem ;) Właśnie fajne jest to, że wisior wywołuje takie różnorodne skojarzenia. Wielkie dzięki :)
UsuńZauroczył mnie ten wisior. Pomysł z odpinaniem chwosta genialny w swej prostocie choć wykonanie na pewno nie był takie łatwe na jakie wygląda. Fryzura fantastyczna;-)
OdpowiedzUsuńWiem o co chodzi z tym chrupaniem ja też miałam już w ręku kaboszon podobnej barwy i niezmiennie miałam ochotę sprawdzić jak smakuje :-D
Dziękuję Aniu :) Chwost jest przypinany do koralikowej pętelki, sprytnie ukrytej pomiędzy gąszczem ;) Tak naprawdę rozwiązanie jest najprostsze z najprostszych.
UsuńMam jeszcze kilka kamieni w tak apetycznych kolorach, że trudno się powstrzymać, by ich nie zjeść. Ale trzeba ćwiczyć silną wolę ;)
Śliczna ta Flabellina, zdaje się płynąć. I w dodatku dwa wisiory w jednym, super, że chwościk się odpina, bo takie boho nie do wszystkiego pasuje :) Cudo!!!
OdpowiedzUsuńBo Flabellinie naprawdę zdarza się czasami popłynąć ;). Zależało mi właśnie na tym, by można było sobie coś pozmieniać jeśli tylko przyjdzie na to ochota. Dzięki Aguś :*
UsuńŚliczny rozczochrany wisiorek, fajna opcja z odczepianiem chwościka jednak ja bym nosiła cały czas bo razem wyglądają idealnie :)Agat ma cudny kolorek na pewno przyciągnie szczęście :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Marzenko :) Szczęścia nigdy nie za wiele, więc niech przyciąga ile się tylko da. Pozdrawiam Cię serdecznie :)
UsuńPiękny wisior, agat w tym kolorze jest rzeczywiście niesamowity :) Podoba mi się możliwość odpięcia chwosta, bo one faktycznie są piękne, ale czasem lubią zmienić kształt i potrzebują trochę czasu by wrócić do formy
OdpowiedzUsuńDziękuję Judytko :) Zauważyłam, że tych chwostów nie można przechowywać w ciasnych foliowych woreczkach, bo się elektryzują i odkształcają. A potem, tak jak mówisz, muszą wrócić do formy.
UsuńTaki włochaty wisior:) mnie też podoba się możliwość odpinania chwosta
OdpowiedzUsuńDzięki Magda :) Włochaty, ale pomiziać go można ;)
UsuńFantastyczny cukierkowy wisior, no landrynka jak się patrzy! Pewnie gdybym zobaczyła ten agat "luzem", to mogłabym się pomylić :) I ogromnie podoba mi się rozwiązanie z odpinanym chwostem, też czasem stosuję, bo lubię taką odmianę (ale i tak kończy się na tym, że zazwyczaj noszę "z") :-)
OdpowiedzUsuńRównie smakowitych landrynek mam jeszcze kilka i zastanawiam się czy nie zrobić im foty, by się przekonać czy tylko ja na ich widok dostaję ślinotoku ;) Aniu, myślę, że ten wisior po prostu jest skazany na chwosta. I to nie jednego. Ale o tym na razie szaaaa ;)
UsuńNie lubię cukierków, ale lubię malinki. I uwielbiam agaty malinowe!
OdpowiedzUsuńKasiu, niezwykły wisior stworzyłaś. Sam kamień jest śliczny, ale jak zwykle, cudnie zadbałaś o jego oprawę. Chwost pasuje idealnie, i choć nie jestem miłośniczką chwostów, to wersja z podoba mi się bardziej
Życzę, aby ten agat przyniósł Ci i bogactwo i szczęście . Nawiasem mówiąc, instynktownie sięgałam po biżuterię z agatami gdy szłam na ważne spotkanie. Czyli coś w tym musi być! Dziewczyny kochajcie agaty!
Kochajmy agaty! ;) Jeśli mam do wyboru cukierki i malinki, to bez wahania wybiorę malinki. Na szczęście wszelkie owocowe kamyczki można degustować oczyma. A ja Beatko uwielbiam właśnie te chwosty, bo są mięciutkie i takie miłe w dotyku. W dodatku mają piękne kolory. Ale, że nie lubię monotonii, więc jak mi się chwościk znudzi, to go odepnę. Dziękuję Ci kochana! :))
UsuńŚliczny wisior, prawdziwie cukierkowy :) Bardzo podoba mi się ta "rozczochrana" fryzurka, a odpinany chwost sprawia, że biżuteria jest wielofunkcyjna i nigdy się nie znudzi ;) Tylko jedno "ale"... Opowiedziałaś, że plecki zostawiłaś, więc gdzie to zdjęcie plecków, ja sie pytam? Zaciekawiłaś mnie, jak wyglądają ;) Niby nic, ale zrobić dobre plecki też sztuka, więc chciałam podejrzeć profesjonalistę :D
OdpowiedzUsuńDziękuję Kajko pięknie :) Cukierkowych biżutów będzie jeszcze u mnie odrobinę ;) Jeśli chodzi o tył wisiora czyli jego plecki, to właściwie wyglądają tak samo jak przód, tylko bez koralików w aluminium. Nie ma niczego ciekawego do pokazania. Ale masz rację, dobre plecki to też sztuka ;)
UsuńŚwietny wisior, bardzo fajna kolorystyka i ciekawa opcja z odpinanym chwostem. Widzę, że teraz wszyscy wchodzą w wiosenne kolory, czyżby tęsknota za słońcem? :)
OdpowiedzUsuńmój blog
Dziękuję bardzo :) Chyba wszystkim nam brakuje słońca i wiosennych klimatów. Na szczęście z dnia na dzień robi się coraz bardziej optymistycznie :)
UsuńKasiu, ja agaty kocham, więc i ten słodziaszek pokochałam od pierwszego wejrzenia :) Wisior jest przeuroczy, ale nie cukierkowy - to dzięki rozczochranej fryzurce zyskał "ostrości". Super!
OdpowiedzUsuńDziękuję Asieńko :* Właśnie tą fryzurką chciałam pozbawić go choć trochę tej cukierkowatości. Gdy tylko zobaczyłam ten kamyczek, od razu miałam na niego taki właśnie pomysł. Muszę przyznać, że nie często mi się to zdarza :D
UsuńZgadzam się z koleżankami, wygląda apetycznie i słodko. Ja nie przepadam za chwostami, ale chyba wisior wygląda lepiej z chwostem niż bez niego;-))dopełniają się słodko. pozdrawiam serdecznie Kasiu
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu :) Starałam się nie tylko urozmaicić trochę wisior, ale i zaspokoić wszelkie gusta. Stąd pomysł na odpinanego chwosta. Zatem raz może być "z", a raz "bez". Jak kto woli ;) Pozdrowienia gorące.
UsuńZjadłabym! tzn. nosiłabym :D
OdpowiedzUsuńTak czy siak, Asiu ja też ;)
UsuńNapiszę tak: Kasiu, jesteś wielka!
OdpowiedzUsuńTo ja powiem tak: wielkie dzięki, Izuś :)
UsuńA mnie się podoba zarówno z chwostem jak i bez. Te krzaczki fajne tonują słodycz agatu. Oj w taki to bym się wystroiła.
OdpowiedzUsuńDziękuję Elu :)) Właśnie krzaczkami zamierzałam pozbawić agat cukierkowatości i cieszę, że mi się to udało. Ściskam cię mocno :)
Usuńwaw rewelacyjny ten wisior <3 i ten chwast odczepiany fajny pomysł bardzo :) pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńDziękuję Sylwuś :) A ja wciąż się nie mogę napatrzeć na twoje ostatnie prace. Uścisków moc ci przesyłam <3
UsuńCome sempre rimango incantata dalle tue creazioni! Lavoro splendido, mi piace ogni dettaglio, sei bravissima!!
OdpowiedzUsuńUn abbraccio.
Annarita
Grazie di cuore bella :) Anch'io rimango incantata quando guardo le tue creazioni. Abbracci ! :)
Usuńten agat sam w sobie jest przepiękny a Ty jeszcze dodatkowo wydobyłaś z niego cudowności tą oprawą :) Jestem szczęśliwą posiadaczką kilku takich agatowych kaboszonów i autentycznie aż chce się je zjeść :D
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana! Jak Ty mnie dobrze rozumiesz :D
UsuńDziękuję Basiu :) Busz nie busz,ale zdołał odmienić cukiereczka ;)
OdpowiedzUsuńJest przepiękny!Aż mi Kasiu dech zaparło, jak go zobaczyłam!!!P.S. wczoraj pokazywałam koleżance w pracy Twoją stronę i była zachwycona;-) Robisz prawdziwe arcydzieła!!!
OdpowiedzUsuńOjej! A ja się zarumieniłam pod sam czubek głowy. Dziękuję ślicznie Paulinko <3
UsuńFantastyczny wisior Kasiu! Malinowe agaty są niesamowite, a do tego nigdy takie same. Fryzurka na "afro" świetnie do niego pasuje.
OdpowiedzUsuńDziękuję Dorotko :) Afro w tym roku wiedzie prym w modzie, więc mój wisior chcąc, nie chcąc wpasowuje się w obowiązujący trend ;) A agaty malinowe są cudowne. Mam jeszcze jeden, mniejszy i już mnie korci hi hi.
Usuń