Podobno piękno tkwi w prostocie. Zgadzam się z tym i jestem przekonana, że w 90% przypadków to się sprawdza. Urlop mnie rozleniwia. Nie chce mi się wymyślać żadnych skomplikowanych wzorów ani spędzać kilkunastu godzin nad jedną pracą. A że nie umiem siedzieć bezczynnie, do tego moje ręce uparcie domagają się koralików, więc sięgnęłam po wzór Vezsuzsi i machnęłam taki nieduży wisiorek. Chyba odrobinę odbiega od letniej kolorystyki, choć jakby się dobrze przypatrzeć, rozwijając swoją fantazję, to można dostrzec lody miętowe z kawałkami czekolady ;-). Mniammmm. Szmaragdowe rivoli oplotłam koralikami Toho Treasure, Toho round i szklanymi, ślicznymi biconami no name.Może i kiedyś była na nich etykietka, ale zapewne gdzieś przepadła jak to zwykle bywa z rzeczami martwymi, które często płatają figle i same znikają w jakiś cudowny
i nie wytłumaczalny sposób. Żaluję bardzo, bo bicony są naprawdę bardzo ładnie wykonane i właściwie niczym nie różnią się od biconów Swarovskiego, poza ceną oczywiście :-D. Prawdę powiedziawszy nie przepadam za tego typu pracami. Często dobrze wyglądają tylko na zdjęciu. W rzeczywistości, choć ładne, wyginają się i nie chcą ładnie trzymać kształtu. W tym przypadku muszę powiedzieć, że pod tym względem jest nie najgorzej. Praca choć lekko się wygina, to ładnie trzyma kształt. Zastanawiam się jednak czy mimo wszystko jej nie spruć i nie przerobić. Lubię jak wszystko pasuje
i wygląda idealnie, więc chyba ten wisiorek długo nie pozostanie w obecnej formie .....
Materiały : 12mm rivoli Swarovskiego w kolorze emerald, koraliki Toho Treasure w kolorze gold lined aqua oraz inside color rainbow crystal pale turquoise lined, Toho 11/o antique frosted bronze, Toho 15/o w kolorze higher metallic june bug oraz inside color aqua lt jonquil lined, 4mm bicony z efektem AB. Metalowe elementy wykończeniowe. Wisiorek wielkości ok.4,5cm.
Pozdrawiam was słonecznie i urlopowo. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i za to, że do mnie zaglądacie :-)
Dla mnie bomba! Jakoś mam słabość do mięty w każdej postaci czy w postaci listków czy jako dodatek w czekoladzie :-)
OdpowiedzUsuńTego typu wisiory namiętnie noszę na co dzień.
Dziękuję Beatko :) U mnie dzień bez mięty to dzień stracony. Świeża rośnie mi cały rok w doniczce i nie wyobrażam sobie herbatki bez listka mięty.Ale i inną postacią też nie pogardzę ;)
UsuńAle piękność. Jakie śliczne kolory. No cudny. Nic innego z siebie nie wykrzesam tylko OCH! i ACH! Patrzę i podziwiam dalej.
OdpowiedzUsuńOch Elu dziękuję :) Mi też bardzo podoba się takie połączenie kolorów. Szmaragd, turkus i brąz świetnie razem wyglądają ;)
UsuńPrzez Ciebie muszę iść szukać dolnej szczęki, bo spadła z łoskotem do piwnicy :-) Przepiękna rozeta, niczym witraż w gotyckiej katedrze! Wisior jest po prostu olśniewający, cudeńko. Poważnie chcesz pruć?... Nie mam w tej kwestii żadnego doświadczenia, ale nie da się tego może jakoś usztywnić, ewentualnie czymś podszyć? Albo jakiś grubszy drucik puścić pomiędzy biconami, czy coś w tym stylu, żeby trzymał kształt... Strasznie szkoda byłoby mi pruć coś takiego :)
OdpowiedzUsuńAniu kochana, mam nadzieję, że szczęka się odnalazła :-) Dziękuję Ci z całego serca. Bardzo nie chciałabym pruć tego wisiorka, bo mi się podoba. Ale muszę coś wymyślić, bo go jakoś "ukierunkować". Może wpakuję w niego tyle żyłki ile się da. To go na pewno usztywni i może nie będzie się wyginał. Podszyć na tym etapie już nie bardzo się da. Wątpię też by drucik przeszedł przez 15 stki. Poza tym bałabym się, że drucik kiedyś wyjdzie i nie daj Boże kogoś pokaleczy. No nic, będę kombinować, jak uratować ten wisiorek ;-)
UsuńTak, już znalazłam :))) W takim razie trzymam kciuki, żeby się udało :)
UsuńKasiu nie pruj! Dla mnie ten wisiorek jest po prostu magiczny - ślicznie wyglądają te lazury, aż ma się przed oczami ciepłe i egzotyczne oceany :) taka błękitna laguna w całej swej okazałości :) cudownie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Asienko :-) Postaram się jakoś tę lagunę ocalić od zapomnienia i zniszczenia, bo faktycznie szkoda by było, by przestała istnieć.Może zwykła żyłka przyjdzie z pomocą ;-)
UsuńJak dla mnie ten naszyjnik jest przepiękny, nawet jeśli jest niesforny w formie. ;) Cudowne kolory. :3
OdpowiedzUsuńMoże i jest niesforny, ale trzyma fason ;-) Dzięki wielkie :-))
UsuńWidzę, że szmaragdowy staje się nowym kolorem sezonu:)) Już dziś widziałam kilka prac z tym kolorem i jestem zachwycona! Szmaragd uwielbiam, mam nawet jeden prawdziwy, strzegę go jak oka w głowie i częściej na niego patrzę niż noszę:)) Może czas na taki koralikowy:)
OdpowiedzUsuńPiękna praca Kasiu, nie pruj bo straszna szkoda!
Asiu, po orchidowym każdy inny kolor jest dobry ;-) Ale to fakt, że sporo biżuterii pojawiło się ostatnio w szmaragdzie. Nie ma się też co dziwić, bo przecież to kolor, który w zeszłym roku wiódł prym i grał główną rolę. Tak, że strzeż swojego cennego klejnotu jak oka w głowie. Niech będzie na szczególne okazje. A na co dzień może wystarczy koralikowy ;-)
UsuńAsiu będę jeszcze walczyć z tym wisiorkiem, bo szkoda skazać mi go na zagładę.
Szalenie elegancki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie :-))
UsuńSzmaragdowe Rivioli pięknie się prezentuje w takim wypasionym ubranku :)
OdpowiedzUsuńKasiu , nie pruj !!!
Pozdrawiam :)
Kasiu, będę robić wszystko co w mojej mocy, by go nie pruć, bo naprawdę szkoda mi go unicestwiać. Zobaczymy co z tego wyjdzie ;-) Dziękuję Ci bardzo
UsuńUściski :)
Przepiękny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Asiu :****
UsuńDziękuję Basiu bardzo :) Jak tyle osób będzie trzymało kciuki za ocalenie tego wisiorka, to chyba nie będę miała innego wyjścia i pozwolę mu nadal egzystować ;)
OdpowiedzUsuńZakochałam się !!!!! cudo!!! Kasiu jesteś mistrzynią formy wykonania i koloru!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTylko nie mów mężowi, bo będzie zazdrosny ;) Wielkie dzięki Sylwuś :) Ja od dziecka lubię mieszać w kolorach i chyba tak mi to już zostało. Buziaki :*
UsuńRozumiem potrzebę sprucia, bo jak Kasiu wiesz, sama "tak mam" Ale ten wisior jest taki śliczny więc chce mi się krzyczeć "ZOSTAW" :)
OdpowiedzUsuńAguś wiedziałam że mnie zrozumiesz, bo my obie chyba lubimy nie tylko dziergać, ale i pruć. Dobra, zostawiam go. Niech sobie będzie taki flexible ;)
UsuńPrzepiękna koronkowa "robota" :-) Uwielbiam Twoje wisiorki. Są przecudne. Uważam, że w żadnym wypadku nie zasłużył na prucie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Edytko bardzo ;) Będę litościwa dla tego wisiorka. A Ty niedługo chyba przywdziejesz nową koronkę ;)
UsuńHmmm, uwielbiam wszystko co miętowe z czekoladą :D
OdpowiedzUsuńWisior świetny, daj mu szansę ..:)
Ja też Edytko uwielbiam miętę i czekoladę w każdej postaci :D. Dzięki wielkie :)) Wisior ocalony, skoro tyle osób się za nim ujmuje ...
UsuńJest cudowny! Wcale nie przejmowałabym się, że coś tam się wygina, jest tak piękny właśnie w tej kolorystyce... raz jeszcze podziwiam i pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję Olu :) Chyba przestanę się czymkolwiek przejmować w tym wisiorku ;) Pozdrawiam Cię ciepło!
UsuńJa uważam, że wisiorek jest śliczny i w żadnym wypadku nie powinnaś go psuć. Według mnie jest letni, kojarzy mi się z morzem i skałami.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba Twoje skojarzenie Sabinko :))
UsuńBardzo wytworny :)
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki :))
UsuńChoć warunki klimatyczne w naszym kraju nie sprzyjają actinidii to zdecydowanie widać, że Twoja Kasiu wbrew temu nie tylko piękna powstała ale i cudownie egzystuje więc nie kombinuj moja droga :))) Zobacz jak Ci się odwdzięcza urodą za Twoją opiekę.
OdpowiedzUsuńA kolor ma obłędny.
Może faktycznie za bardzo kombinuję, ale u mnie wszystko musi być "dopieszczone". No dobra Dorotko, przekonałaś mnie, bo tak ładnie napisałaś o wisiorku i o tym że mi się odwdzięcza. Dziękuję Ci bardzo:))
UsuńA actinidię mam w ogródku. Na zimę ją okrywam i przeżywa. Jednak często jest tak że majowy przymrozek zrobi swoje. Ale już dwa razy udało mi się zjeść parę owoców :))
To porównanie do lodów z czekoladą i miętą....mniam.. Ślinianki zaczęły mi pracować ostro :) Uwielbiam takie lody, a o takie smaczne, gdzie by tę miętę było mocno czuć to bardzo trudno. Ale jak już się na nie trafi, to się człowiek rozkoszuje zupełnie jakby patrzył i patrzył na Twoje prace Kasiu.
OdpowiedzUsuńMasz rację Kasiu, że o dobre miętowe lody jest ciężko. Z tych gotowych kupuję tylko jednej firmy, bo mi naprawdę smakują. A niech mają reklamę ;) Najlepsze miętowe lody z czekoladą ma dla mnie Zielona Budka. Tymi mogę się zajadać bez końca. Kasiu, wielkie dzięki :***
UsuńJak dla mnie Kasiu jest idealny, cudowny i wspaniały :) i te kolory pięknie ze sobą pasują. Co tam że się wygina - elastyczny jest ;) Szkoda by było go pruć bo piękny jest :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Asieńko :). Mi też szkoda go pruć, więc niech sobie wygina śmiało ciało. W końcu nie on jeden ;)
UsuńCat...*______________*sono senza partole è bellissimo!!!!!!!!!!!!!!!>______<cioè waw che colore e poi è luminosissimo..*_*
OdpowiedzUsuńSei incredibile sei un genio creativo!Bacioni...
Sei dolcissima, tesoro :) Grazie mille. Dici, che sono un genio .... ehe ehe ... forse solo piccolissimo ;) Bacioni <3<3<3
UsuńWow! Zaparło mi dech z wrażenia! Piękny! To połączenie kolorów jest magiczne! Pozdrawiam Cię Kasiu!
OdpowiedzUsuńKasiu, oddychaj! ;) Wielkie dzięki :) Mi też podoba się to połączenie kolorów, choć wszelkie odcienie brązu to raczej nie moja bajka, ale.... Ściskam Cię mocno :)
UsuńUwielbiam "emeraldy" :)
OdpowiedzUsuńCaterino! Śliczna jest ta kolorystyka i naprawdę szkoda pruć tak pięknej pracy... jeśli się wygina i bardzo Ci to przeszkadza, to naszyj na coś, tylko proszę nie pruj! Toż to grzech!
Dziękuję Amelio :) Ja też lubię szmaragdy, ale pierwszy raz zestawiłam je z turkusem i na pewno nie jest to ostatni raz. Masz moje słowo na to, że wisiorek nie zostanie spruty, bo mi jego też szkoda ;)
UsuńPodziwiam, że tworzysz takie piękności i jednocześnie zazdroszczę, bo sama nie potrafię wykonać nic podobnego. Kolory dobrałaś naprawdę wspaniale :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Ale nie zazdrość, bo jestem pewna, że kiedyś i Ty stworzysz coś podobnego, albo i ładniejszego. Więcej wiary w siebie! ;)
UsuńCo za piękne kolory!
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie Natalia :))
UsuńMyślę, że sama królowa Anglii nie powstydziłaby się założyć tego wisiora ;) jest piękny, taki misterny i bardzo dostojny. Ps. Uwielbiam odcienie zieleni i niebieskiego, a emerald to mój NUMBER ONE! ;p
OdpowiedzUsuńDzięki Aga :) Nie wiem czy ten wisiorek pasowałby królowej do jej kapeluszy, ale może warto by się o tym przekonać ;) Ja też uwielbiam zielenie, ale do tej pory bliższy memu sercu był peridot i raczej jaśniejsze odcienie niż emerald, ale chyba od tej pory będzie na równorzędnej pozycji :p
UsuńPrzepiękny ten wisior aż nie moge się napatrzeć :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za przemiły komentarz i za odwiedziny :))
UsuńKolejny piękny wisior wyszedł spod Twoich rąk ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Gosiu bardzo :))
UsuńPrzepiękny ten wisior! I te kolory! Jest zjawiskowy i tyle :) A co do prucia... rozumiem Cię, takie wyginanie może popsuć radość z ukończenia dzieła. Ale może wstawić mu w ostatnie "okrążenie" drucik albo co... a nie od razu pruć... bo to tyle tyle pracy...
OdpowiedzUsuńBardzo Ci Agnieszko dziękuję :) Faktycznie trochę pracy przy nim było, ale przeszyłam go jeszcze raz grubszą żyłką i już nie jest tak źle. Wisior uratowany :)
Usuń