Niby mamy kalendarzową wiosnę, ale za oknem wciąż widać pozostałości zimy. Postanowiłam więc, że pokażę Wam w dzisiejszym poście biżuterię utrzymaną w zimowym klimacie. Taką, prosto ze skarbca Królowej Śniegu 😉.
Zanim jednak ją zaprezentuję, opowiem Wam o niebieskich truskawkach-częstych przysmakach na stołach rosyjskich milionerów, o kamieniach-symulantach i o ziarnku piasku, z którego powstają najpiękniejsze perły. To co? Od czego zaczynamy?
Pewnie zaciekawiły Was niebieskie truskawki 😋. Otóż wyobraźcie sobie, że naprawdę istnieje taka odmiana. To truskawka syberyjska (Fragaria sibirica). W przypadku niebieskich owoców do ich genotypu dodaje się gen pobrany z ryby – flądry pływającej w wodach Arktyki do genotypu truskawek. Powoduje on zabarwienie się truskawek na kolor niebieski i dodatkowo chroni owoce przed zamarzaniem, nawet przy minusowych temperaturach. Gdy tylko w moje ręce trafiły cudowne cebulki chalcedonu w nieziemsko pięknym niebieskim odcieniu, przypominającym śródziemnomorską głębię, od razu skojarzyły mi się one z syberyjskimi truskawkami. Głęboki i nasycony błękit chalcedonu przepięknie komponuje się z bielą perłowych patyczków. Pewnie ciekawe jesteście czy takie perły-patyczki są prawdziwymi perłami. Są. Najprawdziwszymi.
Może ustalmy najpierw, czym jest perła. Nie jest to drogocenny kamień ani kruszec. To organiczny produkt, którego budulcem jest masa perłowa, wytwarzana przez tkankę nabłonkową płaszcza, która okrywa zewnętrzną część ciała mięczaków. Jeśli intruzowi (najczęściej pasożytowi) uda się przebić muszlę i wniknąć do wnętrza organizmu, natychmiast otacza go, a następnie izoluje kolejnymi warstwami masy perłowej – dając w ten sposób początek perle naturalnej.
Przez tysiące lat perły pozyskiwano w sposób naturalny. Poszukiwacze tych kamieni nurkowali w rejonach bytowania organizmów perłorodnych, wydobywając tysiące małż, aby znaleźć cenne trofeum. Niezwykła trudność w znalezieniu pereł przekładała się na ich astronomiczne ceny. Dziś w jubilerstwie nie używa się pereł, które powstały w sposób naturalny, bez ingerencji człowieka. Pozyskiwania takich pereł zaprzestano w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Dziś każdy, kto chce kupić perły, powinien mieć świadomość tego, że będzie miał do czynienia z perłami hodowanymi. Uwaga: hodowanymi, a nie hodowLanymi. Po prawidłowym nazewnictwie poznacie też, czy sprzedawca jest fachowcem i profesjonalistą 😉. A co wspólnego z perłą ma maleńkie ziarenko piasku? Choć brzmi bardzo romantycznie to tylko mit. Opowieść stworzona w celu przystępnego zobrazowania samego procesu wzrostu perły. Proces stymulacji mięczaka perłorodnego do produkcji perły polega na wywołaniu w jego ciele stanu powodującego odruch obronny (produkcję masy perłowej). W łono małż słonowodnych wszczepia się sztuczne jądro (maleńki koralik z macicy perłowej), które odegra rolę irytanta i będzie stanowiło wzorzec kształtu dla rodzącej się perły. Jeśli stosuje się kulkę, tkanka płaszczowa rośnie, tworzy wokół niej torebkę i wydziela masę perłową do wewnątrz i na kulkę, aby ostatecznie utworzyć hodowaną kulistą perłę. W przypadku pereł słodkowodnych (bezjądrowych) robi się niewielkie nacięcie tkanki płaszczowej, do którego wprowadza się kilka kawałków tkanki płaszcza. Masa perłowa tworzy się wokół poszczególnych wszczepionych fragmentów tkanki płaszcza. W obu przypadkach do podrażnionego miejsca dostarcza się fragment tkanki nabłonkowej płaszcza (tzw. epitel) pobrany od innego osobnika, gdyż wewnętrzne organy mięczaka nie mają zdolności do produkcji masy perłowej. Dzielące się komórki epitela utworzą tzw. woreczek perłowy wokół ranki lub jądra, a następnie zaczną wytwarzać masę perłową w celu izolacji niepożądanego stanu wewnątrz organizmu. I tak oto w magiczny sposób na świat przyszły i moje perły 😊.
O ile Was jeszcze nie zanudziłam opowieściami o perłach i chalcedonach, to pozostał nam jeszcze do omówienia tajemniczy " symulant". Produkuje się go od XIX wieku ze szkła, żywicy, czasem plastiku i wytwarza przeróżne kształty. Jego cechą charakterystyczną jest półprzeźroczysty mleczny kolor. W zależności od kąta padania światła mieni się najczęściej na żółto, niebiesko czasami na różowo, pomarańczowo czy fioletowo. Imituje rzadki i drogi opal. Bardzo często jest też z opalem mylony. Mowa o opalicie. Nie jest minerałem ani kamieniem jubilerskim, choć jubilerzy, ze względu na jego walory, często wykorzystują go do swoich prac. W moim komplecie, zarówno w kolczykach, jak i w bransoletce znajdziecie go pod postacią na wpół transparentnych, mlecznych fasetowanych oponek mieniących się na niebiesko.
Komplet jest delikatny, kobiecy i elegancki. A tak cudowna kolorystyka na pewno nie pozostanie niezauważona.
Materiały: ok 4 x 0,5 cm perły Biwa o kształcie patyczka, 8mm fasetowane cebulki chalcedonu w kolorze błękitnym, 6 x 4mm oponki opalitu, 4x3mm oponki niebieskiego agatu, 9,5mm zawieszki, metalowe elementy w kolorze srebra.
Wiem, że Wasza pamięć jest niezawodna i na pewno kojarzycie komplet Rangiroa, który pokazałam Wam kilka miesięcy temu. W obu przypadkach użyłam pereł patyczków. Zamieniłam jednak zieleń chalcedonów na błękit i zamiast wisiorka stworzyłam bransoletkę. Mam cichą nadzieję, że podobnie jak poprzedni, tak i ten komplet, skradnie Wasze serduszka 💙.
Na zakończenie dzisiejszego wpisu, z całego serca chcę Wam podziękować za Wasze przemiłe komentarze i za odwiedziny. Ściskam Was mocno! Trzymajcie się ciepło! 💜😊