Listopad dobiegł końca, a ja w tym miesiącu pokazałam tylko jedne proste kolczyki 😕. Wciąż szukam lekarstwa na uciekający czas, ale bezskutecznie. Musicie mi wybaczyć, ale dzisiaj też nie mam dla Was niczego szalonego. Za to dzisiejszy bohater to jeden z moich ulubionych kamieni. Wiecie już jaki? To chalcedon oczywiście 😊. Za każdym razem, kiedy widzę ten kamień, moje serce zaczyna bić szybciej 💓.
Chciałam pokazać Wam pracę, która, jak widzicie po fotkach, powstała już jakiś czas temu. Zdjęcia tego wisiorka zawieruszyły mi się gdzieś w przestrzeni dyskowej komputera i najzwyczajniej w świecie zapomniałam o tym wisiorku. Na szczęście nic w przyrodzie nie ginie.
Fasetowana kropelka chalcedonu o pięknym różowo-brzoskwiniowym zabarwieniu dostała bardzo prostą, skromną, ale jakże kobiecą i subtelną oprawę. Uwielbiam te maleńkie fasetki. Tak pięknie igrają ze światłem. Tym razem postawiłam też na oprawę z prawdziwego srebra. Wykorzystałam gotowe elementy w postaci łańcuszka, krawatki i ozdobnej zawieszki w formie orchidei. Chalcedonową kropelkę owinęłam srebrnym drutem. Do towarzystwa dołożyłam maleńką oponkę różowego agatu. Wisiorek jest niewielki i delikatny, ale pięknie prezentuje się na szyi, a jego pudrowy odcień, jakże modny w tym sezonie, przyciąga uwagę. Do tego szlachetne srebro dodaje klasycznej elegancji. Zgadzacie się ze mną w tej kwestii? Czy może macie odmienne zdanie?
Materiały : ok 10 x7 mm fasetowana kropla chalcedonu w różowo-brzoskwiniowym kolorze, 2 x 4 mm oponka różowego agatu, srebro próby 925 i 999. Wielkość wisiorka wraz z krawatką to ok. 3 x 0,8 cm.
Chyba nie ma co się więcej rozpisywać na temat tego wisiorka. Kocham chalcedony, zwłaszcza te fasetowane i w cudnych kolorach, ale i bok innych minerałów nie potrafię przejść obojętnie. Ciekawa jestem, jakie są Wasze ulubione kamienie? Które z nich są najbliższe Waszemu sercu?
Dziękuję Wam ogromnie za Wasze odwiedziny, za to, że znajdujecie czas, by do mnie zajrzeć i pozostawić dobre słowo.
Ściskam Was mocno! Jutro już piątek, więc życzę Wam miłego weekendu :-)
Tak to juz jest z tym czasem , że rozciągnąć się nie chce :)Wisiore delikatny, śliczniutki i pięknie pokazany na zdjęciach :) Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńDziękuję Marzenko :) Może jednak ten czas zechce się trochę rozciągnąć, a nie wciąż kurczyć ;). Pozdrawiam weekendowo.
UsuńWisiorek wygląda przepięknie. :D Ja kocham kamienie księżycowe i opale, ten mleczny blask, które posiadają urzeka mnie za każdym razem. :)
OdpowiedzUsuńDzięki Zuza :)). Kamień księżycowy też lubię, a za opale muszę się w końcu wziąć, bo leżą i czekają na swoją kolej. A szkoda, bo przecież takie piękne są :)
UsuńWisiorek jest prześliczny, oczu nie można oderwać :) Muszę jeszcze zapytać: co to za fajne sukulenty, znasz może nazwę? :)
OdpowiedzUsuńPS: Jak znajdziesz to lekarstwo na uciekający czas, to koniecznie daj znać, bo ja też bezskutecznie poszukuję ;)
Dziękuję Aniu :)) A sukulent, to dokładnie rojnik pajęczynowaty - Sempervivum arachnoideum. Podobno pięknie kwitnie na różowo, ale ja go dopiero w tym roku posadziłam, więc jeszcze nie miał okazji. Mam nadzieję, że kiedyś się doczekam. A dodam tylko, że nie dość, że pięknie wygląda, to jeszcze bardzo szybko się rozrasta ;)
UsuńPS. Jak znajdę, to dam znać.A jakbyś Ty znalazła, to pamiętaj o mnie ;)
Kasiu, wisiorek jest prześliczny! Co do niedoczasu, ja w nim tkwię od lata i właśnie wpadłam w panikę bo to już grudzień i jak ja z tym wszystkim zdążę.... Więc w ramach relaksu zrobiłam sobie kawę i otworzyłam komputer, bo ostatnio nawet na podziwianie koralików trudno mi chwilę znaleźć. Ściskam przedświątecznie!
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie Aguś ♥. Myślałam, że to ja wpadłam w jakąś lukę czasową, że nie potrafię się zorganizować, ale widać, choć to marne pocieszenie, nie jestem w tym sama. Mnie ten rok zdecydowanie szybko zleciał. Mam nadzieję Aguś, że w przyszły rok obdarzy nas większą ilością czasu na wszystkie nasze drobne przyjemności ;) Buziaki.
UsuńCUDOWNY, taki delikatny!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo Agnieszko :))
UsuńBardzo subtelny i kobiecy. I w tym właśnie tkwi jego piękno i siła;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo Paulinko :)
UsuńWisiorek jest przecudnej urody.Delikatny i szalenie elegancki. Małe jest piękne!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBardzo ładny - delikatny i dziewczęcy. Dobry na każdą okazję. Odwykłam od noszenia delikatnej biżuterii od kiedy sama robię:))
OdpowiedzUsuńTak niewiele trzeba żeby wyszło coś pięknego :) jesteś mistrzynią nadawania maleńkim przedmiotom wielkiej urody :)
OdpowiedzUsuńPrześliczny wisiorek, koronkowa robota :) Z chęcią bym nosiła takie cudeńko ;) A z minerałów, hmm.. Najbardziej lubię labradoryty, chociaż nie mam śmiałości do ich oprawy, ciągle się boję, że dobiorę coś źle i zgaszę ich wewnętrzne piękno ;) Ale po prawdzie, nie dyskryminuję żadnego minerału. Zawsze urzeka mnie to, że to mała cząstka Matki Natury i mam zaszczyt z nią pracować ;)
OdpowiedzUsuńŚliczny 😍😘 Delikatny, ale bardzo wyrazisty... Na pewno nie pozostanie niezauważony... Ja lubię wszystkie minerały, każdy z nich ma w sobie to coś...
OdpowiedzUsuń