środa, 26 sierpnia 2015

Niespodzianka i wyróżnienie

Bardzo lubię niespodzianki. Zwłaszcza te miłe. Ostatnio właśnie taka mnie spotkała :-) A wszystko to za sprawą Bożenki z Niteczkowego zawrotu głowy. Ale po kolei. Jakiś czas temu Bożenka napisała do mnie dość tajemniczego maila. Poprosiła o podanie adresu, na który mogłaby mi coś wysłać. Napisała, że chciała mi to wysłać mailem, ale niestety nie ma takiej możliwości. Napisała też, że na razie nic więcej mi nie powie, żebym uzbroiła się w cierpliwość, a niedługo wszystko się wyjaśni. Choć zżerała mnie ciekawość, czekałam cierpliwie. Zarówno na przesyłkę jak i na wyjawienie tajemnicy. Aż nadszedł ten dzień, kiedy listonosz przyniósł tajemniczą kopertę. Znajdował się  w niejmiędzy innymi ten, śliczny, turkusowo - różowy domek z oliwkową sówką :






Oprócz domku, dostałam jeszcze parę "przydasi" i bardzo wzruszający list. Kiedy go czytałam, łezka mi się w oku zakręciła. Jednakże nadal tajemnica nie została wyjawiona. Dopiero na swoim blogu Bożenka napisała, że zapomniała o urodzinach bloga i zorganizowaniu jakiejś blogowej zabawy. Dlatego postanowiła przyznać nagrody-niespodzianki trzem osobom, najczęściej komentującym jej posty. Ja zajęłam zaszczytne drugie miejsce i dzięki temu stałam się posiadaczką szydełkowego domku :-).  Bożenko, dziękuję ! :-)  To ogromnie miłe, kiedy dostaje się taką niespodziankę, praktycznie za nic. Jedynie za dobre słowo i odrobinę ludzkiej życzliwości. 


Na tym jednak niespodzianek nie koniec. Parę dni temu dostałam wyróżnienie od Eweliny. Ewelino, serdecznie Ci za nie dziękuję :-))

Teraz odpowiem na pytania, które zadała Ewelina :


1. Dlaczego powstał Twój blog?
Trochę z ciekawości, czy i ja mogę blogować skoro inni to robią. Ale też i dlatego, że chciałam się podzielić z innymi swoją pasją.
2. Czy uważasz że spełnił Twoje oczekiwania? 
Tak, spełnił.A nawet przerósł. Nie sądziłam, że dzięki blogowi poznam tyle fantastycznych osób.
3.Czy bardziej cenisz "elegancką prostotę", czy wolisz blogi z dużą ilością grafiki i muzyką?
Lubię przejrzyste blogi, które potrafią przyciągnąć moją uwagę.  
4. Czy negatywne komentarze są dla Ciebie przyczynkiem do zastanowienia się nad publikowaną treścią?
Każdy ma prawo do wyrażenia własnego zdania i opinii. A konstruktywna krytyka chyba jeszcze nikomu nie zaszkodziła .
5.Jak reagujesz na hejty? Irytacją, śmiechem czy lekceważeniem?
W realnym świecie jest wiele nienawiści. A o wiele łatwiej hejtować kryjąc się za ekranem monitora. I po co to komu? Nie lepiej wykazać odrobinę życzliwości wobec drugiego człowieka?
6.Czy przeglądasz statystyki w bloggerze? 
Czasami.
7.Czy konieczność zamknięcia bloga byłaby dla Ciebie wielkim wyrzeczeniem?
Z pewnością byłoby mi ogromnie przykro, gdybym musiałam zamknąć bloga.
8. Czy nominacja do LBA ma dla Ciebie jakiekolwiek znaczenie?
Wszystkie wyróżnienia są bardzo miłe. 
9. Czy uważasz, że publikowanie postów nawet wtedy gdy nie ma się nic do powiedzenia jest słuszne?
Jeśli się nie ma nic do powiedzenia, to po co się w ogóle odzywać ? ;-)
10. Czy założenie bloga wniosło dla Twojego życia jakąkolwiek wartość?
Z pewnością wiele się nauczyłam i rozwinęłam w tym co robię. Poznałam też wiele cudownych osób.  Niektóre  nawet znajomości przeniosły się do świata realnego J

Wybacz Ewelino, ale na tym zakończę zabawę. Nie przekażę pałeczki dalej i nie nominuję kolejnych blogów, bo po prostu nie chciałabym, by ktoś się poczuł przeze mnie pominięty.



Dziękuję wam, moje kochane za wszystkie pozostawione komentarze i za każde dobre słowo. Witam też nową obserwatorkę w gronie stałych podglądaczy.
Pozdrawiam was wciąż i jeszcze wakacyjnie! :-)



sobota, 15 sierpnia 2015

Wymieniam się z Asią - Juaną

Z natury jestem osobą lubiącą i dbającą o porządek. Lubię mieć wszystko starannie poukładane, bo to po prostu ułatwia życie. Ale nijak się to ma jeśli chodzi o koraliki. Owszem koraliki mam poukładane i posegregowane, ale jak zaczynam coś tworzyć, na stole panuje istny chaos, bałagan i totalny misz masz. Często jest też tak, że coś gdzieś odłożę, potem tego szukam i oczywiście znaleźć nie mogę, bo najnormalniej w świecie wyparowało albo teleportowało się do innego wymiaru. 
Któregoś razu powiedziałam : dość!Tak dalej być nie może. Jeśli nadal mam tworzyć i pracować, to muszę mieć względny porządek. Poprosiłam więc Asię - Juanę o przysługę. Wiem, że Asia, oprócz koralikowania, robienia na drutach i szydełku, dekupażowania,  szyje też piękne i bardzo funkcjonalne rzeczy. W tym przyborniki, które możecie zobaczyć na Asi blogu. Poprosiłam więc, aby i dla mnie przygotowała taki przybornik. Jeśli zacznę wymieniać wszystkie jego zalety, post będzie dłuższy niż wszystkie inne razem wzięte. Taki przybornik to skarb nad skarbami !!!  Mój jest nie tylko bardzo funkcjonalny, ale i śliczny. Wykonany jest z grubego, miłego w dotyku  materiału ( nie znam się na materiałach, więc nie wypowiem się jaki to rodzaj czy gatunek ) w paseczki o cudownej kolorystyce :-). Jest też zapinany, więc nic z niego nie wypadnie. Po prostu uwielbiam go od pierwszego wejrzenia : -D. Mogę go ze sobą wszędzie zabierać. W podróż, na wakacje,.... dosłownie wszędzie. Uważam, że każda koralikująca osoba, której nieobcy jest twórczy nieład, powinna mieć taki przybornik.Najlepiej wykonany przez Asię, bo to gwarancja najwyższej jakości. Asię cechuje niesamowita dbałość o szczegóły. Wierzcie mi, sama jestem perfekcjonistką i zwracam uwagę na to, by wszystko było idealne, ale prace Asi są lepsze od ideału . No po prostu nie ma się do czego przyczepić ;-) Zresztą same zobaczcie.




Nie da się ukryć, że jest to zrobione z wielką miłością, pasją i zaangażowaniem.




Po otwarciu przybornik wygląda tak :
(kliknijcie na zdjęcie, by je powiększyć i zobaczyć przybornik w pełnej okazałości)



Ma praktyczne przegródki na szydełka, liczne kieszonki zapinane na rzepy, w które Asia pochowała różne drobiazgi. Igły, koraliki, kamienie,....ach czego tam nie było :-)


Oprócz przybornika w paczuszce był srebrny woreczek. Kiedy go otworzyłam , moim oczom ukazały się śliczne podkładki 




Zobaczcie jak idealnie pasują do mojego kubeczka :D





Wszystko to skrywała śliczna, lniana torba. Tak tak, torba, nie torebka, bo spokojnie pomieści format A4. Chciałam pokazać wam  jej wnętrze, ale nie udało mi się zrobić zdjęcia, które w miarę wiernie by je pokazało. Wewnątrz torby, mniej więcej w połowie jej wysokości, po obu stronach znajdują się duże kieszenie. Nie tylko dzielą przestrzeń, ale można w nie upchać co tylko dusza zapragnie i potem nie trzeba wszystkiego wywalać z torebki, by znaleźć to, co akurat jest nam potrzebne ;-) 




Jak widzicie Asia pięknie przyozdobiła torbę. Broszka jest tak śliczna, że szkoda by było, gdyby stanowiła ozdobę wyłącznie torby. 




Żeby nie było wątpliwości, kto jest autorem - elegancka etykietka. Jeśli się dobrze przyjrzycie,  na etykiecie zobaczycie łapkę kota wyciętą dziurkaczem. Zdradzę wam tajemnicę, że kocia łapa wcale nie jest przypadkowa. W końcu Asiny Rychosław musi zaznaczyć swoją obecność oraz mieć swój udział, w tym co robi Asia. 




To jeszcze nie koniec prezentów. Asia, zrobiła mi przemiłą niespodziankę w postaci dwóch poszewek na poduszki. Obie wykonane są z najwyższej jakości, cudownych materiałów. Delikatne, pastelowe kolory, różany wzór, wprowadziły mnie w nieco nostalgiczny i romantyczny nastrój.




Choć motyw różany powtarza się na obu poduszkach, to poduszki wcale nie są identyczne.




Na zbliżeniu możecie zobaczyć nie tylko materiały, ale kunszt i  perfekcję wykonania. Dobór kolorów, materiałów, szczegółu w postaci lamówki, stebnowanie, to wszystko sprawia, że poszewka zasługuje na najwyższą notę.




A teraz moje skromne drobiazgi, które przygotowałam dla Asi. Asia jest również osobą "koralikującą" dlatego chciałam przybliżyć jej nieco, różne kształty koralików. Sama mam tak, że z pewną dozą nieśmiałości sięgam po koraliki w innych kształtach, po czym często się okazuje, że moje obawy były bezzasadne.
Oprócz "standardowych" i wypróbowanych już koralików na pierwszy ogień poszły czeskie koraliki w kształcie trójkątów oraz o beads'y. Lubię sięgać po sprawdzone wzory, więc do zrobienia tej bransoletki wykorzystałam  tutorial przygotowany przez Ezeebeady.




Celowo i pełną premedytacją wybrałam takie kolory, bowiem chciałam by ta bransoletka pasowała do czerwonej sukienki Asi. 




Zobaczcie jak fajnie łączą się ze sobą trójkąty, o beadsy, fire polish i toho round.





Pomyślałam, że zrobię Asi kolczyki, które będą pasowały do bransoletki, ale też i będą noszone zupełnie oddzielnie. Asia jest drobną kobietką, więc postawiłam na kolczyki niewielkich rozmiarów.
Znowu wykorzystałam trójkąty i fire polish. Zrezygnowałam jednak z czarnych o beadsów, bo chciałam by kolczyki były wizualnie lżejsze i delikatniejsze.





Są lekkie i bardzo fajnie wyglądają na uszach. Jeśli macie ochotę zrobić sobie takie, to instrukcję Carole Ohl na ich wykonanie znajdziecie TU.




Wiem, że Asia bardzo lubi połączenie fioletu z zielenią. Sięgnęłam zatem po szmaragdowe rivoli Swarovskiego, mieniące się na fioletowo-zielony kolor pinch'e oraz lawendowe koraliki fire polish. Kolczyki nie są dużo większe od poprzednich, ale w zupełnie innym klimacie. Z pewnością nie da się ich nie zauważyć. 
I tym razem sięgnęłam po gotowy wzór autorstwa Vinjuleve. Jednakże odrobinę go zmodyfikowałam.






Zieleni ciąg dalszy. Tym razem w połączeniu z żółcią. Jak widzicie, dominującym kolorem jednakże nie jest żółć tylko zieleń. Nie mogłam Asi nie obdarować tym wisiorkiem. Sama bardzo lubię takie obszyte koralikami oponki. Jednakże śmiem twierdzić, że one mnie nie lubią. Bo co zrobię dla siebie, zaraz znajduje się ktoś, kto akurat musi taką mieć. Jak to mówią "szewc bez butów chodzi"....




Wzorek tym razem mojego pomysłu.




Do oponki dołączyłam zielony fasetowany kryształek i solidną kroplę zielonego jadeitu.




Wymianka z Asią - Juaną sprawiła mi ogromną radość. Nie pozostaje mi już nic innego jak jeszcze raz z całego serca podziękować Asi. Kochana DZIĘKUJĘ! :-)). Was namawiam do tego, abyście zaopatrzyły się w taki przybornik. To naprawdę rzecz warta grzechu i koniecznie potrzebna każdemu twórcy. 
A gdybyście zechciały mieć coś innego, zrobionego przez Asię, to wiecie gdzie ją znaleźć ;-)

Chciałam wam jeszcze powiedzieć, że oprócz wymianki z Asią, spotkała mnie niedawno bardzo miła niespodzianka. Ale o tym w następnym poście ;-)



Pozdrawiam was słonecznie. Dziękuję też bardzo za wszystkie komentarze pod poprzednim postem :-) Urlop sprawia, że się rozleniwiłam i nie zawszę zdążę zrobić, to, co sobie zaplanowałam ;-)
Miłego weekendu ! 




poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Naszyjnik Aileron II

Letnia aura sprzyja zabawie kolorami. Możemy bezkarnie zestawiać ze sobą różne barwy i ich odcienie. Jedynym ograniczeniem jest nasza wyobraźnia. No to dlaczego by nie poszaleć trochę ;-)?
Zostałam poproszona o wykonanie naszyjnika dla pani o bardzo delikatnej urodzie. Drobnej blondynki, która ceni sobie prostotę i elegancję. Po wspólnych ustaleniach, jej wybór padł na naszyjnik, który już prezentowałam na blogu, a mianowicie na naszyjnik Aileron. Ten wzór idealnie nadaje się właśnie dla pań o drobniejszej posturze, choć z pewnością i pozostałym paniom będzie w nim do twarzy. Naszyjnik jest bardzo plastyczny, bardzo ładnie i miękko układa się przy szyi. Ten miał być w letnich kolorach, pasujących w szczególności do koralowej sukienki.
Mogłam poprzestać na klasycznym połączeniu pomarańczu ze złotem, czy 
z brązem, ale przecież mamy lato. Bawmy się kolorami! Dość odważnie połączyłam perłowy koral z miętowym turkusem. Pomiędzy nie wplotłam odrobinę mandarynkowego blasku słońca. Efekt tego śmiałego i trochę szalonego połączenia możecie zobaczyć poniżej.



Materiały: koraliki superduo Matubo w kolorze pearl shine light coral, 5x3mm koraliki donut ( ronedelle ) w kolorze milky green aquamarine, 3mm fire polish w kolorze opaque turquoise ab, Toho 8/o w kolorze opaque sunshine, Toho 11/o w kolorze luminous neon tangerine. Metalowe elementy wykończeniowe. Długość naszyjnika ok. 50cm.



Szare tło nadaje zdjęciu nieco powagi i odrobinę "artystycznego" wyrazu


naszyjnik z superduo, superduo pendant





Białe zaś idealnie odwzorowuje kolory




A teraz wam powiem, że zarówno na białym jak i na szarym tle odwzorowanie kolorów jest takie samo, wręcz identyczne. Choć na szarym tle kolory wydają się być nieco bardziej przygaszone, jest to efekt niedoskonałej współpracy pomiędzy ludzkim okiem a mózgiem. Po prostu jawna manipulacja ;-).


Na koniec jeszcze małe chwalipięctwo. Jak zapewne pamiętacie, mój naszyjnik Ganimedes zajął I miejsce w konkursie pod hasłem "Biżuteria z użyciem kaboszonu". Nagrodą był, do wyboru, kamień księżycowy albo labradoryt. Pytałam was wówczas który z tych kamieni byście wybrały. Dziękuję wam, moje kochane, za wszystkie wasze sugestie :-).Wybór był naprawdę trudny, bo oba kamienie są piękne. Ale już podjęłam decyzję i mam swój kamyczek. Oto i on :



Kamień księżycowy to kaboszon o wartości 204 zł. Jego wymiary to ok. 4,6 cm x 4,00 cm  Piękno jego mieniącego się wnętrza, ciężko jest uchwycić na zdjęciu. To naprawdę wspaniały okaz i cieszę się bardzo, że jest mój :-)




 Pozdrawiam was wakacyjnie i urlopowo. Odpoczywajcie, łapcie promienie słoneczka i magazynujcie pozytywną energię na pozostałą część roku ;-) ! 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...